To co mnie wkurza

najbardziej, to słaba dostępność potrzebnych mi rzeczy. I o ile ze scrapbookingiem obecnie tak najgorzej nie jest, o tyle patchwork ... porażka. Kiedy podglądam te wszystkie cudowności na cudzych blogach, to złość mnie taka bierze, że ech!!! Z jaką lekkością kobietki dobierają tam szmatki, papierki i inne popierdółki i na dodatek robią zdjęcia tym pięknościom zanim cokolwiek jeszcze z nich powstanie. A u nas - nędza. Może w Warszawie da się znaleźć jakieś półki z towarem dla patchworkujących... Napisałam może, bo nie wiem ale jednak wciąż mam nadzieję:)
Ja to w sumie nie powinnam narzekać, a wręcz ustawić się w szeregu szczęśliwców, gdyż posiadam mamę sztuk jedna, prowadzącą pasmanterię i na dodatek w bloku, w którym mieszkam - jakieś trzy lata temu otworzono wypasiony lumpex wielkości sporego M3; a w nim, między innymi oczywiście, znajduje się cała skrzynia przeróżnych, bajecznie wzorzystych, bawełnianych zasłon:):) I obecnie tylko dzięki temu, moje patch-wytwory mają szansę przetrwać. Ale nic to! Co nas nie powali, to nas wzmocni! "Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie".
Na pocieszenie kolejny kwadracik dla Kołderkowa:

Jest przeznaczony na kołderkę nr 714, dla Maciusia. Wyfrunął już sporo czasu temu, ale jakoś tak dopiero teraz się nim chwalę.
Powolutku rumieńców nabierają również serducha, tylko że czasu strasznie mi brak, żeby nabrać odpowiedniego, serduchowego przyspieszenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi jest, gdy zostawisz dobre słowo...

Copyright © SO COLORS , Blogger