Jest tyle miejsc,

Jest tyle miejsc,

które chciałabym odwiedzić... Jest tyle rzeczy, których chciałabym spróbować... Nowych technik w moich papierowych zabawach, ciekawych wzorów patchworkowych... Jest tyle potraw, które kuszą nazwą, tyle książek, które zachęcają tytułem... CZAS się jednak nie rozciąga, a mój często napięty do granic:) Ale tak właśnie lubię, bo na przekór jestem - czyli im więcej pracy, tym lepszą mam organizację i większy porządek. Kiedy wymyśliłam sobie, że zacznę prowadzić bloga - wiedziałam, że będę się na nim często wywnętrzać. Taka już moja "bliźniacza" natura - gadulstwo mam we krwi;) Mam tylko nadzieję, że wytrwali Tuzaglądacze lubią moje wywnętrzania, bo bez Tuzaglądaczy.... było by tutaj mniej kolorowo. A jeśli już o Tuzaglądaczach mowa, to...

Te kreatywne kociska, podarowała mi Aneczka

Bardzo dziękuję, Aneczko! A jeśli jeszcze nie wiecie, to u Aneczki właśnie, można pooglądać przecudności biżuteryjne [achchchch, te moje niezgrabne paluchy, nigdy się za to nie dadzą rady zabrać:(].
Pozwolę sobie na razie nie nominować do wyróżnienia kolejnych osób, bo chyba z pół dnia musiała bym tu wpisywać.

A te kociska, równie kreatywne, podarowała mi Alexls

I te chętnie przygarnęłam:) Bardzo dziękuję Oleczko [ach jakie ta dziewczyna zrobiła cudne biscornu, koniecznie zobaczcie!]. Jestem pod wielkim wrażeniem, pewnie dlatego, że zawsze marzyło mi się takie wyhafcić:)
A więc mam na stanie jeżynowe owce sztuk dwie oraz cztery kociska w wiosennych kolorach:) Ależ dobrodziejstwo inwentarza! Dziękuję.

Dla wszystkich Tuzaglądaczy, całe naręcza kwiatów!

Ładnie jest tam, gdzie chadzam na spacery z Prawietrzylatkiem, prawda? Zieeeeeeeelonooooooooooo miiiiiiiiiiiiiiiiii:)

Cokolwiek czynimy

Cokolwiek czynimy

podwójnie do nas powraca... Coś w tym stylu przeczytałam kiedyś i tak mi w głowie utkwiło. A więc daję, daję, daję:) I nie ma w tym dawaniu żadnej premedytacji ani podtekstów - Ci, którzy są ze mną blisko - mogą to potwierdzić. Coś we mnie jest takiego, co myśli się samo o innych i bardzo to lubię, bo jest to przyjemne:)
Dziś będzie gadulcowo, zwierzeniowo i zdjęciowo - dla każdego, coś dobrego.
Najpierw dałam:
Scrap dla moich Przyjaciół. Wreszcie udało mi się znaleźć odpowiednio kwadratową i odpowiednio głęboką ramkę:). Doczekał się więc "eleganckiego" opakowania i pojechał ozdabiać nowe, jakże piękne i gustowne mieszkanko.

Pojechał z nim inny drobiazg, dla kogoś bliskiego inaczej. Och, jak ja uwielbiam te detaliki, szczególiki i wymuskane drobiazgi. Złoszczę się czasem na siebie, bo nieraz wieczność upływa nim przykleję czy przywiążę cokolwiek ale musi mi wszystko pasować i współgrać.

I nie czułam wcale, jakbym nie wiadomo jakie cuda dawała, a tu wracam do domciu i....... tyle szczęścia naraz, że jeszcze się nie potrafię przestać cieszyć:) Uwaga! Teraz będę się chwalić!

Najpierw pewna uzdolniona osoba, zamieszkująca bardzo klimatyczne Cynkowe Poletko, przyznała mi takie oto przyjacielskie wyróżnienie:


Bardzo dziękuję, Cynko. Niestety, na dzień dzisiejszy, nie jestem w stanie wyróżnić kolejnych ośmiu osób, baaaa, myślę, że w dni następne też w stanie nie będę:). Zbyt dużo jest tych barw przecudnych, by wybrać z nich jedynie osiem.

Potem, dowiedziałam się, że zostałam wylosowana przez "ciasteczkowego" męża i będę szczęśliwą posiadaczką zestawu "Romanca" - hip. hip, hurrra!

To nie koniec, Kochani - całkiem niedawno, zostałam też obdarowana po tysiąckroć i sama nie wiem, jak się odwdzięczę. To znaczy wiem jak, ale wydaje mi się to drobnostką. Prezent w naturze otrzymałam w podzięce za karteczkę ślubną. Postaram się dobrze opiekować moim nowym zwierzyńcem:)

Jest jeszcze coś i to dopiero jest kolorowy zawrót głowy! Uwaga, bo seryjnie puszczam:

Kolorowoooooo, czyż nie? Czarna! Jesteś wieeelka!

No i na sam koniec, zostawiam smaczek - limonkową kartkę. Miałam ją sobie odpuścić, bo oprócz cudnego limonkowego koloru, kompletnie nie miałam pomysłu jeśli chodzi o kompozycję. Kiedy jednak moja ulubiona Przyjaciółka powiedziała, że koniecznie limonkową karteczkę chciałaby na urodziny [obchodzi je w... sierpniu;)], pokusiłam się o soczystą limonę.

Zaczynam więc, nieśmiałą odsłoną pierwszą...

I odsłoną drugą... Ten guziolek jest jednym z podarowanych:)

Równie nieśmiało chwalę się osobiście wystemplowanym, literka po literce napisem...

i tak zwanym wewnętrzem...

I z lotu ptaka.... He, he, to chyba pierwsza taka dłuuuga sesja zdjęciowa;)

A że odwagi nabrałam, to z przodu też pokazuję...

Będzie oczywiście pudełeczko ale to za chwil parę...
Senny i uskrzydlony.

Senny i uskrzydlony.

Taki właśnie był... Owad no name no naminis, co w wolnym tłumaczeniu znaczy mniej więcej- nie mam pojęcia co to. Pojawił się w czwartek o poranku, na zielonym, balkonowym dywanie. Ciągnął sennie swoje długie odnóża, brnąc przez dywanową trawę ku jasności czyli szparze między barierką. Jego cała przeprawa trwała prawie pięć minut, w których zmieściła się jego wieczność i przypadkowa sesja zdjęciowa.

A fototematycznie z zeszłego tygodnia? Oczywiście OWAD.
Kolorowy zawrót głowy

Kolorowy zawrót głowy

Po morzu kartek, przyszedł czas na przyjemności ciut większe:) Chęć na scrapnięcie tego zdjęcia miałam od dawna, olśniło mnie, gdy zobaczyłam aktualną mapkę na Scrapmapkach.
Całość wygląda tak

I jest takim małym spotkaniem ze sobą samą...



Kartki, kartki, kartki...

Kartki, kartki, kartki...

Taaa, morzem kartkowym Was dzisiaj zaleję. Bo też i jest czym zalewać:) Jakoś tak nazbierała się seria i doczekała segregacji zdjęciowej. Gotowi? To zaczynamy!
Na początek cardlotek ze Scrappassion. Wylosowane numerki ukrywały:

- coś z materiału
- coś z filcu
- karteczka ma byś w czarnej tonacji
- wszystkiego ma być po 2
- ma być coś puncherowego [czyli z użyciem dziurkacza;)]

Tak wygląda moja karteczka zrobiona według wytycznych z cardlotka

I żeby było jasne - ona jest w czerniach i brązach, nie w granacie;)

A to karteczka Jolutki123, według tych samych wytycznych. Czyż nie jest przepiękna? No tak mi się bardzo spodobała [uwielbiam motyle], że poprosiłam Jolutkę, abyśmy wymieniły się karteczkami. To co otrzymałam, zauroczyło mnie, że hej. Do karteczki Jolutka dołączyła bowiem równie cudne scrapuszko. Ależ poczułam się przyjemnie obdarowana! Dziękuję Jolutko:)

Kolejna karteczka powstała według kolorosfery nr 5 ze Scrap Lab. Kolory w próbniku to bordowy, granatowy, ecru oraz jasny niebieski.

Teraz okazjonalnie będzie:)
Kartka wyproszona przez moją szwagierkę, z okazji chrzcin małej Dominiczki. Po raz kolejny z pomocą przyszedł cardlift równoległy na Scrappassion. Oryginał poczyniły zdolne rączki Leslie Miller. Moja wersja o zupełnie innej tematyce wygląda tak:


To moja pierwsza karteczka takaaa.... hm... oficjalna? Ale mimo pewnych braków, jestem z niej zadowolona.
Dzięki swojemu przeznaczeniu, otrzymała rozkoszne pudełeczko:

Teraz kolej na karteczki ślubne:)
Obie powstały na okazję tego samego ślubu, tyle, że dla różnych osób. Pierwszą, w dość nietypowej kolorystyce, zrobiłam dla siebie:

Natchnienie przyszło dzięki kolejnemu liftowi równoległemu, tym razem karteczki Liz.

Druga jest zrobiona dla kogoś bliższego Nowożeńcom niż ja, w związku z czym, jest zdecydowanie bardziej elegancka:

I drugie zdjęcie, może słabszej jakości ale za to choć troszkę iwdać, że karteczka jest srebrna:)


i tradycyjnie ukryta w pudełeczku:) [uwielbiam pudełeczka].

Poznajecie zarysy? Taaaaak, to karteczka zrobiona według cudnej [moim zdaniem] mapki autorstwa Kamaftut, na Scrapmapkach.

I co? Żyjecie jeszcze?. Bo jeszcze w zanadrzu mam ASA!

Oto pierwsze odtajnione zdjęcia kartki z tulipanem na konkurs organizowany przez Cafeart. Kartki, z której jestem baaardzo dumna, pomimo niedociągnięć tu i tam. Obiecałam sobie, że jeśli przypadnie do gustu komukolwiek, to zrobię z niej dooobry użytek. Ponieważ okazała się zwyciężczynią tegoż konkursu - z przyjemnością wyślę ją do Inqi, na kiermasz charytatywny. Miło mi będzie, jeśli ucieszy kogoś tak jak mnie cieszyło jej wykonanie:)
Aaaaale się rozgadałam...

Tak się zaczęło:
Szybko zakwitło...

Potem wyrosło...

Nooo i oczywiście nie obyło się bez pudełeczka:)

Dziękuję wszystkim, którzy dobrnęli do końca. Ufff...
W różowościach mi do twarzy...

W różowościach mi do twarzy...

Taaaa....
Truskawka rzuciła do zliftowania scrap Lydie. Oryginał, oraz cały łańcuszek liftujących można obejrzeć tutaj.
W różowej oprawie, to moje czarno-białe zdjęcie wygląda całkiem, całkiem - nieprawdaż? Mogę dopowiedzieć, że ubranko, które mam na sobie, wyszydełkowała moja mama i było w intensywnym, czerwonym kolorze [he, he...]

Chyba to jest właśnie to, co lubię, upinanie kwiatuchów tu i tam:)

Pomysł na płotek wymyślił się po przeczytaniu artykułu nieocenionej Finn, na Craftowie, która w bardzo klarowny sposób przybliżyła coś co zwie się "technika masek".


Poraz kolejny wykorzystałam ją, tworząc sosenki na wyzwanie tematyczne Awido. Temat przewodni "Wśród drzew". Moje "wśród drzew", raczej humorystyczne lekko;), wygląda tak:


Moje zbliżenia

Moje zbliżenia

Temat zabawy fototematycznej wymyślała tym razem Zmorka i brzmiał on: WODA.
Woda potraktowana moim aparatem, wygląda tak:

I dzięki tej wodzie, zebrałam się, by pokazać Wam troszkę zdjęć z Wielkanocnej Wiosny:)

Spacery po Wzgórzach Dylewskich

I nad jeziorem, których na Mazurach nie brak:)


I wszechogarniająca, soczysta wiosna!


Eeeeechchchch, pięknie jest!

Copyright © SO COLORS , Blogger