Jeszcze sie bronię przed smutkami...

Stworzyłeś mnie, Panie
na podobieństwo niczyje i marne.
Pewnie tam teraz w niebie
wściekły tłuczesz wszystkie szklanki,
że jednak żyję.

Dziś nie będę kolorować, bo czarno mam w duszy, a to słaby kolor na rozdawanie. W ramach umocnień na frontach walki ze smutasami - nacięłam sobie serduszek.

6 komentarzy:

  1. mam nadzieję, że ten stan minie równie szybko jak się pojawił. Tego Ci życzę. Listu jeszcze nie wysłałam bo dziergam dla Ciebie kwiatki, delikatnie krzywe, ale z daleka nie widać, [heheheh]

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutki są jak psie kupy w parku (te nieposprzątane przez właścicieli) - od czasu do czasu "zaliczy" się jakąś w bucie. Na całe szczęście ze smutkami podobnie jak z w/w kupami - nie są zbyt trwałe.

    OdpowiedzUsuń
  3. będzie dobrze głowa do góry.."cyc" do przodu..
    dzis dostałam nagrodę... pudełeczko śliczne a karteczka w nim hm.. i co ja mam powiedzieć..macałam macałam i nadziwić sie nie mogłam..cudna jest..wiosna zawitała do mnie dziś w pełni..:)) bardzo Ci dziękuje za to cudoooo...

    OdpowiedzUsuń
  4. Baaardzo Wam wszystkim dziękuję za ciepłe słowa. Kto wie, może nie dam się złamać.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie daj sie Kochana, nie daj...
    nie jesteś w walce osamotniona...
    na pociechę (?) dodam

    OdpowiedzUsuń

Miło mi jest, gdy zostawisz dobre słowo...

Copyright © SO COLORS , Blogger